Poznajcie Ignacego, który jest kotem mojej przyjaciółki Marty. Ignacy lubi patrzeć na siebie w lustrze i robi to bardzo często.

Gdy dostałam to zdjęcie od Marty to pomyślałam o moich przyjaciołach, koleżankach, kolegach, o sobie i o naszych lustrzanych odbiciach.

➡️Co myślisz o sobie gdy patrzysz na siebie w lustrze?

➡️Co widzisz w swoim odbiciu?

➡️Czy dostrzegasz w swoim odbiciu piękne rzeczy, które lubisz?

➡️A może skupiasz się na tym czego w sobie nie lubisz?

➡️Może czasem widzisz w sobie to co najlepsze, a czasem skupiasz się na tym czego nie masz lub co już straciłeś?

Mam wrażenie, że to lustro dużo mówi nam o momencie naszego życia – tych szczęśliwszych i trudniejszych chwilach oraz o naszej kondycji psychicznej. Czasem widzimy jaką mamy zmęczoną twarz, jak się mocno postarzeliśmy, widzimy zmarszczki i smutek w oczach. Skupiamy się na tym, co chcemy w sobie zmienić, czego tak mocno w sobie nie lubimy. Czasem jednak widzimy tam fajnego człowieka, od które czasem za dużo wymagamy ;).

Ideałem jest sytuacja, w której jeśli nie mogę czegoś zmienić w sobie to akceptuję to i przyjmuję takim jakie jest. Skupiam się na tym co we mnie dobre, co lubię, co jest moją siłą i co mnie wzmacnia. Wtedy te nielubiane lub nietolerowane we mnie części są dla mnie mniej istotne i w sumie całkiem do zaakceptowania. Wtedy puszczam moje słabości zamiast walczyć z tym lub się zamartwiać.

Tylko czy takie podejście jest możliwe? Jest! Jest to stan, do którego dążymy podczas psychoterapii. Czasami bywa trudniej, czasem łatwiej i ZAWSZE warto.

Po co? Właśnie po to, żeby do tego człowieka, którego widzimy w lustrze uśmiechać się szeroko każdego dnia 😃.