Dziś zgodnie z kalendarzem będzie o śmierci, stracie, żałobie i o tym, że mowi się o tym trio niechętnie … Będzie o konsekwencjach tego tabu…. Będzie też fragment osobisty…
Często w gabinecie pracuję ze stratą i żałobą. Strata nie zawsze wiąże się ze śmiercią. Strata może wiązać się z utratą ważnej relacji w życiu, rozstaniem, utratą pracy, zdrowia, stabilizacji itd.
Strata, niezależnie czego dotyczy, wiąże się ze smutkiem, z bólem, cierpieniem i przeżywaniem żałoby. Gdy przeżywamy stratę to najgorsze co możemy dla siebie zrobić to udawanie, że wszystko jest ok. Niestety robimy tak. Myślę, że każdy z nas choć raz udawał, że jest dobrze, mimo tego, że dobrze wcale nie było…
Wyparte emocje wrócą do nas. Wrócą z siłą kilkukrotnie większą. Znów będziemy musieli radzić sobie z bólem, który próbowaliśmy ukryć. Czasami nieprzeżyta strata ujawnia się psychosomatycznie, zaburzeniami lękowymi, depresją czy uzależniami. Dlatego zawsze podkreślam, że każdą statę należy przeżyć. Mimo rozpaczy i ogromnego trudu.
To co słyszę od moich klientów podczas terapii to, że podczas przeżywania straty, na przykład po śmierci ważnej osoby, byli bardzo samotni. Ich bliscy nie wiedzieli co robić w obliczu ich cierpienia, jak wesprzeć…
Półtora roku temu zmarł mój Brat i doświadczyłam tego samego. Niektórzy moi przyjaciele nie wiedzieli jak się zachować, co mówić, jak mnie traktować. W efekcie było tak, że nie kontaktowali się ze mną wcale. Czułam rozpacz po stracie jedynego Brata i samotność. Wypełniało mnie niezrozumienie, że ludzie, z którymi byłam w ciągłym kontakcie przestali się do mnie odzywać. Z jakiego powodu tak sie dzieje? Niestety dzieje się tak dlatego, że temat śmierci jest nadal tematem tabu. Nie umiemy rozmawiać o śmierci, stracie i żałobie. Jeździmy na cmentarze 01 listopada, ale nie mówimy o tym, że śmierć jest naturalną częścią życia. Nie mówimy o bólu i cierpieniu, bo to dla nas trudne. W konsekwencji tego nie umiemy być przy tych, którzy właśnie przeżywają śmierć kogoś bliskiego…Komuś niezręcznie się odezwać do nas, bo wszystko co chce nam powiedzieć wydaje się być nieważne w obliczu naszego cierpienia.
Tak na prawdę nie chodzi o to, żeby doskonale wiedzieć co powiedzieć, albo co przeżywa ta cierpiąca osoba. Nie chodzi nawet o to, żeby choć częściowo to wiedzieć. To jest niemożliwe, bo nawet jeśli kiedyś doświadczyliśmy takiej samej straty, to każdy z nas żałoby doświadcza w zupełnie inny sposób. Chodzi o to, żeby być przy cierpiącej osobie. BYĆ W PEŁNEJ AKCEPTACJI. Być kiedy ta osoba nas potrzebuje!
Wtedy, w mojej żałobie, to ja się odzywałam i mówiłam, że potrzebuję tego, żeby po prostu byli. Po prostu. Wtedy już wiedzieli i byli. Za co jestem im ogromnie wdzięczna .
Teraz myślę, że nie każdy sięgnie po tą OBECNOŚĆ….Gdy sami doświadczamy żałoby po śmierci kogoś dla nas ważnego, to robimy to często w samotności. Nie mówimy o tym, nie pokazujemy, że cierpimy, udajemy, że „jakoś” się trzymamy. Często to wynika z tego, że nie chcemy obarczać innych, albo z tego, że czujemy, że nikt nie zrozumie naszego bólu. Czasem też wręcz wstydzimy się naszego cierpienia… Ten wstyd, że cierpimy bywa bardzo silny. Wstydzimy się, że coś jest z nami „nie tak” skoro cierpimy już długo. Inni sobie poradzili z tą stratą już dawno, a u nas jest ona ciągle intensywnie boląca. Zapominamy, że żałoba u każdego wygląda inaczej… Jest tak dlatego, że często o tym jak ludzie przechodzą żałobę dowiadujemy się z książek czy internetu, a nie z rozmów z bliskimi. Znów wkrada się tabu…
To nieszczęsne tabu ma też wpływ na relacje w sytuacji straty. Konsekwencją tego, że nie pozwalamy na obecność przy nas w żałobie lub z drugiej strony nie dajemy swojej obecności osobie cierpiącej jest to, że ta relacja traci na wartości, albo przestaje istnieć…
Dlatego mówienie o śmierci, stracie i żałobie jest tak istotne. Mówmy więc o nich. Nie udawajmy, że one nie istnieją i nie bolą. Istnieją, bolą i smucą! Czasem bardzo mocno.
Ból i smutek to tak samo ważne emocje jak radość i szczęście. Jeśli nie pozwolimy sobie na przeżycie bólu i smutku, to nie będziemy w stanie też poczuć radości i ulgi…
Pamiętajmy też, że ostatnim etapem przeżycia straty jest ponowna możliwość doświadczenia szczęścia
Najnowsze komentarze